Wspomnienia o samoobronie Wicynia w powiecie lwowskim
Wojciech Orłowski
W Wicyniu działała IV kompania konspiracyjnego złoczowskiego pułku Armii Krajowej, pod dowództwem Marcina Barabasza, a w Hucisku -II pluton IX kompanii.
Żołnierze samoobrony z Huciska walczyli w "istriebitelnych batalionach" i niedobitkami nacjonalistów ukraińskich (Istrebitelne bataliony były złożone z polskiej młodzieży 14- 18 lat, których sformowano w oddziały milicyjne, aby bronić się przed UPA).
- Spotykamy się corocznie, żeby wynieść tradycje z Wicynia, żeby utrwalić pamięć o miejscu, o naszych przodkach, i dla następnych pokoleń - mówią Alicja Kwiatkowska i Andrzej Krupa, którzy koordynują XIII Światowy Zjazd Wicynian.
Uroczystości będą trwały od 29 maja do 2 czerwca w Krzydlinie Małej. Jezeli chodzi o wyjazdy na Kresy, to teraz już duże grupy nie jeżdżą, w ostatnich latach to się załamało, od kiedy jest wojna w Donbasie. Teraz nie ma tam zagrożenia, ale ludzie już nie chcą jechać od 3 lat.
Nie udaje nam się zbierać ludzi. Kiedyś na teren powiatu wołowskiego trafiło dużo ludzi. Wołów, Wińsko, Stobno, Lubiąż, Ścinawa to może być około 1000 ludzi w następnych pokoleniach, z tzw. pochodzenia Wicyńskiego.
W Wicyniu doszło w 1944r, do napadu niemieckiego i spaliło się część zabudowań. Jak patrzymy na listę zgonów, to zabito kilkanaście osób.
Akcja pacyfikacyjna wiązał się z działaniami ludności ukraińskiej, która skarżyła się na polskie oddziały partyzanckie.
Po przesiedleniach w maju 1945r. w 6 transportach przyjechali wysiedleni z Wicynia do Wołowa Góry Śląskiej.
Janina Bźdiuch: Urodziłam się w 1929r. w Wicyniu, pow. Złoczów, woj. tarnopolskie na Kresach.
Jeszcze mieszka jedna osoba w Moczydlnicy Klasztornej z Wicynia (Ostachiewicz, obecnie Czochara).
Trafiło nas tutaj 16 rodzin do Moczydlnicy. My już mamy po 90 lat. My mieszkaliśmy na górce, to mówiło się z "Chorbka" to po rusku, ze "z górki". Pamiętam jak przyszli w 1939r. przyszli Rosjanie, to rano się Bodzio urodził u mojej cioci.
Pamiętam, że lekcji nie było w szkole. Pamiętam w 1944r. i 25 kwietnia do wioski weszli Niemcy i na mojej ulicy spalili 8 gospodarstw, i zabili 6 osób.
To pamiętam, widziałam to wszystko. Przyszłam do domu, a rodziców i siostry nie było w domu, ukrywali się w lesie. W kościele zatrzymali 200 mężczyzn, i pognali ich do miasteczka.
Ale ksiądz znał niemiecki i wszystkich tych zatrzymanych Polaków wypuścili. Niemcy nas wtedy wszystkich zapędzili do szkoły i gdyby ktoś strzelił, to cała wioska poszłaby z dymem.
Byli tacy ludzie wtedy, nie wiem czy to można nazwać partyzantka polska, ale broń mieli. Struktura partyzantki była jakaś z uzbrojeniem, w drugiej wiosce była połowa Polaków i połowa Ukraińców.
A Ukraińcy już wtedy zabijali Polaków, trzeba było uważać. Pamiętam, że podczas tej akcji to Niemiec przed szkoła kazał nam wyjść i pójść do domów. Ja miałam wtedy 14 lat, i pamiętam.
Jak byliśmy w szkole to padały strzały, i nauczyciel powiedział, że u was sie pali na waszej ulicy. Wtedy uklękliśmy i modliliśmy się Sie w tej szkole. Do drzwi zaczął pukać Niemiec, ale on był z pochodzenia Czechem.
W tej formacji niemieckiej podczas pacyfikacji też byli Ukraińcy z sąsiednich wiosek, którzy w niemieckich formacjach służyli.
Według spisu ludności z 1938r. w Wicyniu mieszkało 1885 osób w 320 gospodarstwach.
W prawie w każdym z gospodarstwie było od 1 do 3 mężczyzn zdolnych do samoobrony. W związku z tym szacowana liczba osób zdolnych do samoobrony wyniosła około 600.
W roku 1943 nastąpił gwałtowny napływ ludności polskiej do Wicynia z poszczególnych wiosek i miasteczek. Wicyń stał się obozem dla uchodźców. Latem 1943 roku stał się zamkniętym rejonem, z którego nikt nie mógł wyjść, bo czekała na niego śmierć i to w okrutnych mękach.
Kontakt ze światem zewnętrznym został zerwany. Jeśli ktoś chciał się przedostać do Złoczowa to musiał wybierać drogę na bezdroża i dodatkowo ubezpieczenie zbrojne. Trzeba nadmienić, że ilość uzbrojonych Ukraińców była bardzo duża.
Według informacji dowódcy samoobrony, Wicyń dysponował około 800 mężczyznami zdolnymi do samoobrony. Jeśli chodzi o odziały zorganizowane to w marcu 1942 r. do Wicynia przybył ze swym odziałem Mikołaj Mazurek PS. "Dąb", który został zakwaterowany we dworze w liczbie około 30 żołnierzy.
Jesienią 1943 r. do Wicynia przybył odział podporucznika Winicjusza Weretczuka PS "Gryf". Odział został rozmieszczony w centrum przy kościele u poszczególnych gospodarzy. " Gryf" chodził w ubraniu leśniczego wołano na niego "Wenka" (Weniek) odział liczył około 30 osób.
W Wicyniu została zorganizowana i zaprzysiężona czwarta kompania AK dowodzona przez st. sierżanta rezerwy Marcina Barabasza PS. "Soplica" Kompania składała się z ludności Wicynia i uciekinierów z sąsiednich wiosek i wchodziła w skład 52 pułku piechoty stacjonującego w Złoczowie.
Należy nadmienić, że pułk składał się z 10 kompanii rozmieszczonych w terenie. Kompania w przybliżeniu liczyła 120 żołnierzy. W 1943 roku powstał odział KEDYWU dowódcą został Piotr Krupa PS. "Karp"
Odział był przeznaczony do zadań specjalnych i był podzielony na małe grupy sześcioosobowe tzw. "szóstki". Dowódcami szóstek byli Jan Gomiowski PS. Tygrys i Józef Panczocha PS Wiktor.
W 1944 w Wicyniu okresowo stacjonował odział partyzantki radzieckiej, który liczył około 400 żołnierzy. Odział okresowo współpracował z kompanią AK stacjonująca w Wicyniu.
Wojciech Orłowski
Uroczystości będą trwały od 29 maja do 2 czerwca w Krzydlinie Małej. Jezeli chodzi o wyjazdy na Kresy, to teraz już duże grupy nie jeżdżą, w ostatnich latach to się załamało, od kiedy jest wojna w Donbasie. Teraz nie ma tam zagrożenia, ale ludzie już nie chcą jechać od 3 lat.
Nie udaje nam się zbierać ludzi. Kiedyś na teren powiatu wołowskiego trafiło dużo ludzi. Wołów, Wińsko, Stobno, Lubiąż, Ścinawa to może być około 1000 ludzi w następnych pokoleniach, z tzw. pochodzenia Wicyńskiego.
W Wicyniu doszło w 1944r, do napadu niemieckiego i spaliło się część zabudowań. Jak patrzymy na listę zgonów, to zabito kilkanaście osób.
Akcja pacyfikacyjna wiązał się z działaniami ludności ukraińskiej, która skarżyła się na polskie oddziały partyzanckie.
Po przesiedleniach w maju 1945r. w 6 transportach przyjechali wysiedleni z Wicynia do Wołowa Góry Śląskiej.
Janina Bźdiuch: Urodziłam się w 1929r. w Wicyniu, pow. Złoczów, woj. tarnopolskie na Kresach.
Jeszcze mieszka jedna osoba w Moczydlnicy Klasztornej z Wicynia (Ostachiewicz, obecnie Czochara).
Trafiło nas tutaj 16 rodzin do Moczydlnicy. My już mamy po 90 lat. My mieszkaliśmy na górce, to mówiło się z "Chorbka" to po rusku, ze "z górki". Pamiętam jak przyszli w 1939r. przyszli Rosjanie, to rano się Bodzio urodził u mojej cioci.
Pamiętam, że lekcji nie było w szkole. Pamiętam w 1944r. i 25 kwietnia do wioski weszli Niemcy i na mojej ulicy spalili 8 gospodarstw, i zabili 6 osób.
To pamiętam, widziałam to wszystko. Przyszłam do domu, a rodziców i siostry nie było w domu, ukrywali się w lesie. W kościele zatrzymali 200 mężczyzn, i pognali ich do miasteczka.
Ale ksiądz znał niemiecki i wszystkich tych zatrzymanych Polaków wypuścili. Niemcy nas wtedy wszystkich zapędzili do szkoły i gdyby ktoś strzelił, to cała wioska poszłaby z dymem.
Byli tacy ludzie wtedy, nie wiem czy to można nazwać partyzantka polska, ale broń mieli. Struktura partyzantki była jakaś z uzbrojeniem, w drugiej wiosce była połowa Polaków i połowa Ukraińców.
A Ukraińcy już wtedy zabijali Polaków, trzeba było uważać. Pamiętam, że podczas tej akcji to Niemiec przed szkoła kazał nam wyjść i pójść do domów. Ja miałam wtedy 14 lat, i pamiętam.
Jak byliśmy w szkole to padały strzały, i nauczyciel powiedział, że u was sie pali na waszej ulicy. Wtedy uklękliśmy i modliliśmy się Sie w tej szkole. Do drzwi zaczął pukać Niemiec, ale on był z pochodzenia Czechem.
W tej formacji niemieckiej podczas pacyfikacji też byli Ukraińcy z sąsiednich wiosek, którzy w niemieckich formacjach służyli.
Według spisu ludności z 1938r. w Wicyniu mieszkało 1885 osób w 320 gospodarstwach.
W prawie w każdym z gospodarstwie było od 1 do 3 mężczyzn zdolnych do samoobrony. W związku z tym szacowana liczba osób zdolnych do samoobrony wyniosła około 600.
W roku 1943 nastąpił gwałtowny napływ ludności polskiej do Wicynia z poszczególnych wiosek i miasteczek. Wicyń stał się obozem dla uchodźców. Latem 1943 roku stał się zamkniętym rejonem, z którego nikt nie mógł wyjść, bo czekała na niego śmierć i to w okrutnych mękach.
Kontakt ze światem zewnętrznym został zerwany. Jeśli ktoś chciał się przedostać do Złoczowa to musiał wybierać drogę na bezdroża i dodatkowo ubezpieczenie zbrojne. Trzeba nadmienić, że ilość uzbrojonych Ukraińców była bardzo duża.
Według informacji dowódcy samoobrony, Wicyń dysponował około 800 mężczyznami zdolnymi do samoobrony. Jeśli chodzi o odziały zorganizowane to w marcu 1942 r. do Wicynia przybył ze swym odziałem Mikołaj Mazurek PS. "Dąb", który został zakwaterowany we dworze w liczbie około 30 żołnierzy.
Jesienią 1943 r. do Wicynia przybył odział podporucznika Winicjusza Weretczuka PS "Gryf". Odział został rozmieszczony w centrum przy kościele u poszczególnych gospodarzy. " Gryf" chodził w ubraniu leśniczego wołano na niego "Wenka" (Weniek) odział liczył około 30 osób.
W Wicyniu została zorganizowana i zaprzysiężona czwarta kompania AK dowodzona przez st. sierżanta rezerwy Marcina Barabasza PS. "Soplica" Kompania składała się z ludności Wicynia i uciekinierów z sąsiednich wiosek i wchodziła w skład 52 pułku piechoty stacjonującego w Złoczowie.
Należy nadmienić, że pułk składał się z 10 kompanii rozmieszczonych w terenie. Kompania w przybliżeniu liczyła 120 żołnierzy. W 1943 roku powstał odział KEDYWU dowódcą został Piotr Krupa PS. "Karp"
Odział był przeznaczony do zadań specjalnych i był podzielony na małe grupy sześcioosobowe tzw. "szóstki". Dowódcami szóstek byli Jan Gomiowski PS. Tygrys i Józef Panczocha PS Wiktor.
W 1944 w Wicyniu okresowo stacjonował odział partyzantki radzieckiej, który liczył około 400 żołnierzy. Odział okresowo współpracował z kompanią AK stacjonująca w Wicyniu.
Wojciech Orłowski
Artykuł przeczytano 2352 razy