MY WROCŁAWIANIE- MY KRESOWIANIE
Anna Małgorzata Budzińska
Jest taka znana piosenka ze słowami Andrzeja Waligórskiego, z muzyką Józefa Kani, której fragment brzmi:
„ Pan pyta: Skąd wy? Cóż za pytanie!
My wrocławianie, drogi panie, wrocławianie
Przystojni chłopcy, piękne panie
Mamy fason, styl i gest
My wrocławianie - tak jest!”
Jest taka znana piosenka ze słowami Andrzeja Waligórskiego, z muzyką Józefa Kani, której fragment brzmi:
„ Pan pyta: Skąd wy? Cóż za pytanie!
My wrocławianie, drogi panie, wrocławianie
Przystojni chłopcy, piękne panie
Mamy fason, styl i gest
My wrocławianie - tak jest!”
Tak to wszystko prawda, ale słowa te dotyczą późniejszych pokoleń urodzonych już w polskim Wrocławiu.
A skąd ci wrocławianie wzięli ten swój styl, fason, gest i urok?
No masz! A toć głównie z Kresów, bo w większości stamtąd wywodzą się nasze korzenie.
Po wojnie słynna była taka anegdota, bo we Wrocławiu najczęstszym wtedy pytaniem przy spotkaniu było:
Skąd jesteś?
Ta joj, ta ja z Wrocławia:)
Ta masz! Tak i ja ze Lwowi!
To zabawne powiedzenie i oddające powojenny klimat. Przyznam, że też się spotkałam z taką odpowiedzią w rozmowie z panem Bronisławem i to wiele lat po wojnie. Opisałam to sympatyczne spotkanie kresowe:
https://www.kresowianie.info/artykuly,n691,kresowe_drogi_z_buczacza_do_gubina.html
Po wojnie często słyszało się lwowski bałak na ulicach Wrocławia, ale nie tylko. Ludzie zapiewali też z wileńska, wtrącali białoruskie regionalizmy, a także mówili gwarą poznańską, warszawską jak też z innych regionów. Wrocław stał się zbiorowiskiem ludzi z różnych stron. Zburzone po części miasto przygarnęło tułaczy wysiedlonych ze swoich gniazd, a także tych, którym wojna zabrała domy i dotychczasowe życie.
Kresowiacy stanowili raptem ok. 25 proc. Jednak wśród nich było wielu przedstawicieli lwowskiej elity i to oni zaczęli nadawać temu miastu nowy ton.
Dawni lwowiacy w odróżnieniu od innych mieszkańców powojennego Wrocławia przyjeżdżali najczęściej w zorganizowanych grupach i trzymali się razem. Ułatwiał to fakt, że w przeciwieństwie do reszty nowych wrocławian wywodzili się z dużego miasta i wiedzieli jak ono powinno funkcjonować. Szczególnie było to widoczne w środowisku tramwajarskim, zdominowanym przez lwowiaków
Równie liczą grupą była profesura. Wrocławskie uczelnie w znacznej mierze budowała kadra profesorska Uniwersytetu Jana Kazimierza i Politechniki Lwowskiej. Znamiennym jest, że po wojnie struktura Uniwersytetu Wrocławskiego była wzorowana właśnie na UJK, a na jego czele stanął były rektor lwowskiej uczelni Stanisław Kulczyński.
W wolnej już Polsce nastąpił wysyp „lwowskich” restauracji, knajp, ulic, placów czy tablic pamiątkowych. Dzięki lwowskiej elicie, początkowo kompletnie obce, niemal doszczętnie zniszczone przez wojnę miasto stawało się coraz bardziej „nasze”.
W ten to sposób można już było mówić: My kresowianie- my wrocławianie.
Kresowianie osiedli tutaj, założyli rodziny i powstawały nowe pokolenia, które już o sobie śpiewały: My wrocławianie, my wrocławianie...
Przed wrocławskim Dworcem Głównym jest rzeźba krasnala z wyładowaną walizką- z takimi walizkami przyjeżdżali tu nasi przodkowie- przesiedleńcy wygnani z własnych domów:
Dzisiaj Wrocław to duże kipiące życiem miasto, ale po wojnie to były same ruiny, nawet w ukochanym naszym Rynku:
Teraz jesteśmy częścią tego miasta- czy to na ulicy, czy w Rynku, czy w kościele, czy na koncercie, czy w muzeum, czy nad Odrą i w wielu innych miejscach- wszędzie jesteśmy u siebie, nie zapominając także o naszych kresowych korzeniach.
Śpiewaliśmy też potem inną, nostalgiczną piosenkę Romana Kołakowskiego pt. „Pocztówka z Wrocławia”, oto jej fragment i zdjęcie ulubionej mojej ulicy z przedwojennymi kamienicami:
Tu właśnie się urodziłem
tu w kamienicy czynszowej
tutaj się chodzić uczyłem
przy starej kuchni węglowej
zapomnieć się nie udaje
bólu co wtapia się w serce
gdy odcisk dłoni zostaje
na rozpalonej fajerce
14
Dziś gdy pobieżny remont skończony
metraż zwiększony urząd nam przyznał
w polskim Wrocławiu niemieckie domy
to właśnie moja ojczyzna
A Lwów to dla mnie zagranica
śpiewny język stare kino
Lwów to dla mnie tajemnica
niezaznana nigdy miłość
Lwów to czas co się oddala
przedwojenny elementarz
To Wesoła Lwowska Fala
no i Łyczakowski Cmentarz….
Odpowiedź na tę piosenkę zamieścił Adam Bryła, są to wspomnienia starszego pokolenia, napisane lwowskim bałakiem:
We Lwowi si urudziłym
We Lwowi raczkowalym
Tam si pacieża uczyłym
I - "Jestem Polak mały"...
Tam ziemia kryje mych przodków
Ta ziemia ich potem żyzna
Według nuwegu purządku
To już ni moja Ojczyzna
Muszy pu świeci błąkać si całym
Znaliść sy miejsca ni mogi teraz
Bu sercy moji ruzdarty żalym
Wciąż mi tynsknota doskwiera
ref. Bo Lwów mój jest dzieś za granicu
Wszyscy w świeci wciąż si dziwiu
Osaczony tajimnicu
Nie spełniona moja miłość
Pięknie napisane o Lwowie…
https://www.salon24.pl/u/polskairesztaswiata/708715,jak-wiele-lwowa-we-wroclawiu :
A skąd ci wrocławianie wzięli ten swój styl, fason, gest i urok?
No masz! A toć głównie z Kresów, bo w większości stamtąd wywodzą się nasze korzenie.
Po wojnie słynna była taka anegdota, bo we Wrocławiu najczęstszym wtedy pytaniem przy spotkaniu było:
Skąd jesteś?
Ta joj, ta ja z Wrocławia:)
Ta masz! Tak i ja ze Lwowi!
To zabawne powiedzenie i oddające powojenny klimat. Przyznam, że też się spotkałam z taką odpowiedzią w rozmowie z panem Bronisławem i to wiele lat po wojnie. Opisałam to sympatyczne spotkanie kresowe:
https://www.kresowianie.info/artykuly,n691,kresowe_drogi_z_buczacza_do_gubina.html
Po wojnie często słyszało się lwowski bałak na ulicach Wrocławia, ale nie tylko. Ludzie zapiewali też z wileńska, wtrącali białoruskie regionalizmy, a także mówili gwarą poznańską, warszawską jak też z innych regionów. Wrocław stał się zbiorowiskiem ludzi z różnych stron. Zburzone po części miasto przygarnęło tułaczy wysiedlonych ze swoich gniazd, a także tych, którym wojna zabrała domy i dotychczasowe życie.
Kresowiacy stanowili raptem ok. 25 proc. Jednak wśród nich było wielu przedstawicieli lwowskiej elity i to oni zaczęli nadawać temu miastu nowy ton.
Dawni lwowiacy w odróżnieniu od innych mieszkańców powojennego Wrocławia przyjeżdżali najczęściej w zorganizowanych grupach i trzymali się razem. Ułatwiał to fakt, że w przeciwieństwie do reszty nowych wrocławian wywodzili się z dużego miasta i wiedzieli jak ono powinno funkcjonować. Szczególnie było to widoczne w środowisku tramwajarskim, zdominowanym przez lwowiaków
Równie liczą grupą była profesura. Wrocławskie uczelnie w znacznej mierze budowała kadra profesorska Uniwersytetu Jana Kazimierza i Politechniki Lwowskiej. Znamiennym jest, że po wojnie struktura Uniwersytetu Wrocławskiego była wzorowana właśnie na UJK, a na jego czele stanął były rektor lwowskiej uczelni Stanisław Kulczyński.
W wolnej już Polsce nastąpił wysyp „lwowskich” restauracji, knajp, ulic, placów czy tablic pamiątkowych. Dzięki lwowskiej elicie, początkowo kompletnie obce, niemal doszczętnie zniszczone przez wojnę miasto stawało się coraz bardziej „nasze”.
W ten to sposób można już było mówić: My kresowianie- my wrocławianie.
Kresowianie osiedli tutaj, założyli rodziny i powstawały nowe pokolenia, które już o sobie śpiewały: My wrocławianie, my wrocławianie...
Przed wrocławskim Dworcem Głównym jest rzeźba krasnala z wyładowaną walizką- z takimi walizkami przyjeżdżali tu nasi przodkowie- przesiedleńcy wygnani z własnych domów:
Dzisiaj Wrocław to duże kipiące życiem miasto, ale po wojnie to były same ruiny, nawet w ukochanym naszym Rynku:
Teraz jesteśmy częścią tego miasta- czy to na ulicy, czy w Rynku, czy w kościele, czy na koncercie, czy w muzeum, czy nad Odrą i w wielu innych miejscach- wszędzie jesteśmy u siebie, nie zapominając także o naszych kresowych korzeniach.
Śpiewaliśmy też potem inną, nostalgiczną piosenkę Romana Kołakowskiego pt. „Pocztówka z Wrocławia”, oto jej fragment i zdjęcie ulubionej mojej ulicy z przedwojennymi kamienicami:
Tu właśnie się urodziłem
tu w kamienicy czynszowej
tutaj się chodzić uczyłem
przy starej kuchni węglowej
zapomnieć się nie udaje
bólu co wtapia się w serce
gdy odcisk dłoni zostaje
na rozpalonej fajerce
14
Dziś gdy pobieżny remont skończony
metraż zwiększony urząd nam przyznał
w polskim Wrocławiu niemieckie domy
to właśnie moja ojczyzna
A Lwów to dla mnie zagranica
śpiewny język stare kino
Lwów to dla mnie tajemnica
niezaznana nigdy miłość
Lwów to czas co się oddala
przedwojenny elementarz
To Wesoła Lwowska Fala
no i Łyczakowski Cmentarz….
Odpowiedź na tę piosenkę zamieścił Adam Bryła, są to wspomnienia starszego pokolenia, napisane lwowskim bałakiem:
We Lwowi si urudziłym
We Lwowi raczkowalym
Tam si pacieża uczyłym
I - "Jestem Polak mały"...
Tam ziemia kryje mych przodków
Ta ziemia ich potem żyzna
Według nuwegu purządku
To już ni moja Ojczyzna
Muszy pu świeci błąkać si całym
Znaliść sy miejsca ni mogi teraz
Bu sercy moji ruzdarty żalym
Wciąż mi tynsknota doskwiera
ref. Bo Lwów mój jest dzieś za granicu
Wszyscy w świeci wciąż si dziwiu
Osaczony tajimnicu
Nie spełniona moja miłość
Pięknie napisane o Lwowie…
https://www.salon24.pl/u/polskairesztaswiata/708715,jak-wiele-lwowa-we-wroclawiu :
Artykuł przeczytano 1493 razy