Na Tropie
26. 02. 2017 r., jak podały media w kraju i za granicą, odbyły się już kolejne "Biegi Tropem Niezłomnych". Parlament polski kilka lat temu ustanowił święto "Niezłomnych", wokół którego ciągle jednak są spory, że nie wszyscy z wymienianych na nie zasługują.
Spory trwają a tymczasem zapomina się o dziesiątkach prawdziwych bohaterów spoczywających w bezimiennych mogiłach i często pod płotem.
Na zdjęciu od prawej: Romualda Gutkowska (młodsza siostra), Kazimiera Garbowska (pośrodku), Edward Gutkowski (starszy brat) (FOT. ARCH.)
Spory trwają a tymczasem zapomina się o dziesiątkach prawdziwych bohaterów spoczywających w bezimiennych mogiłach i często pod płotem.
Na zdjęciu od prawej: Romualda Gutkowska (młodsza siostra), Kazimiera Garbowska (pośrodku), Edward Gutkowski (starszy brat) (FOT. ARCH.)
Trzeba by wielkiej pracy badawczej by oddać honor wszystkim którzy na to zasługują, ale na to się nie zanosi, bo we wszystkim bierze udział polityka, a ta nie służy historii. Kogo, poza rodziną i jakimś pasjonatem historii, może obchodzić np. niespełna 23 letnia sanitariuszka z 27 WDP AK, którą rozstrzelało UB na Zamku w Lublinie?
Zapomniano przecież o całej dywizji która rozpoczęła Akcję "Burza" w okupowanej Polsce. Zofia Leszczyńska, kustosz pamięci narodowej, historyk badający zbrodnie sądowe komunistycznej władzy, ustaliła, że jednym z dwóch pierwszych straconych ma Zamku w Lublinie, w listopadzie 1944 r. był żołnierz 27 WDP AK - Stanisław Gadzała ps. "Marzec" ( według spisów dywizyjnych ps. "Wilk" - 1/43).
Taki sam los spotkał w/w sanitariuszkę ps. "Wdowa" z 27 Wołyńskiej Dywizji AK. Kazimiera Garbowska ( z d. Gutkowska) urodziła się w Siedlisku pod Hutą Stepańską.
Jak opowiada Lidia Gutkowska - Dziwak, jej bratanica, która od lat usiłuje ustalić tragiczne losy Kazimiery, nie jest to takie proste. Wiadomo, że Kazimiera Gutkowska w 1942 r. wyszła za mąż za Edwarda Garbowskiego, którego pół roku po ślubie zamordowali bandyci ukraińscy. Oni też spalili rodzinną wieś Siedliska.
W tej sytuacji, jak usłyszała o powstaniu w Perespie k/Wydymera oddziału partyzanckiego zorganizowanego przez "Bombę" (kpt. Władysława Kochańskiego), zgłosiła się jako sanitariuszka przyjmując pseudonim "Wdowa". Faktycznie miała jeszcze przedwojenne przeszkolenie medyczne. Znana z odwagi i zaangażowania brała udział nie tylko w akcjach bojowych ale i opiece nad rannymi.
W końcu roku 1943 oddział ruszył na koncentrację oddziałów partyzanckich w powiecie kowelskim. Po drodze jednak doszło do dramatycznego porwania przez sowietów dowódcy oddziału, czyli "Bomby" i zamordowania kilku partyzantów z jego asysty. Mimo tego oddział szedł dalej, z postojem w okolicy Przebraża, spowodowanego epidemią tyfusu. Mimo wszystko oddział "Bomby" dotarł na koncentrację i został włączony do I batalionu 45 pułku Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Sanitariuszka "Wdowa" przeszła cały szlak bojowy dywizji aż do rozbrojenia przez sowietów w dniu 26 lipca 1944 r. w Skrobowie k/Lubartowa.
Niestety nieznane są losy wielu żołnierzy 27 WDP AK, potraktowanych przez sowietów i nową władze komunistyczną PRL-u jako wrogów nowego ustroju. Nie mniej jednak wiemy, że wielu z nich, tak jak Władysław Kobylański ps. "Jerzyk" z oddziału "Bomby" , a później oddziału Leona Taraszkiewicza "Jastrzębia" z WIN - u ( pisze o tym w swojej książce "W szponach trzech wrogów") znalazło się w więzieniu na Zamku lubelskim.
W lutym 1945 r. wspomina, że zobaczył Kazię pracującą na UB, przez którą przesłał wiadomość o zdradzie do kolegów z konspiracji. Według niego Kazia wykonała zadanie, ale wpadła w ręce UB.
Odszukany w archiwach przez Zofię Leszczyńską protokół wykonania wyroku śmierci jest jedynym śladem tragicznych losów tej niespełna 23 letniej żołnierki. Czytając sentencję wyroku należy sądzić, że powierzoną przez Kobylańskiego misję wykonała.
Kazimiera Gutkowska pracowała na UB jako telefonistka. Nie udało się ustalić na czyje polecenie podjęła tą pracę i jakie wiadomości przekazywała konspiracji i dalej rządowi w Londynie. Nie można zweryfikować informacji, mówi Lidia Gutkowska - Dziwak, że w maju 1945 r. Kazia razem z plut. Alojzym Grochowskim, również Wołyniakiem, który był wartownikiem w WUB, uciekają z Lublina do Uścimowa. 25 czerwca zostają aresztowani, a 10 lipca Wojskowy Sąd Okręgowy wydaje wyrok śmierci. 13 lipca Kazimiera Gutkowska i Alojzy Grochowski (24 lata) zostają zamordowani w podziemiach Zamku Lubelskiego.
Rodziny nie poinformowano ani o procesie ani o wykonaniu wyroku. Ciała pogrzebano w bezimiennej mogile na cmentarzu przy ul. Unickiej w Lublinie, aby nie było żadnego śladu.
Nie pomogły starania matki w czasach PRL-u, by zrehabilitować córkę, która walczyła za swój kraj w dywizji najdłużej toczącej boje w ramach Akcji "Burza". Dopiero dzięki pracy Zofii Leszczyńskiej, część historia śmierci Kazimiery Gutkowskiej - Karbowskiej stała się jawna, ale czy dziś ktoś był na jej grobie?
Adam Kruczek w Naszym Dzienniku z 2013 r napisał artykuł tytułując go " Nie zasłużyła na taką śmierć". Przywołując dokumenty ujawnił nazwiska ludzi, sędziów, ławników którzy wydali ten haniebny wyrok. Być może jeszcze niektórzy żyją, zastanawiam się czy mogą spokojnie spać? Na Gdańskim Zabytkowym Cmentarzu Srebrzysko, znajduje się grób z napisem płk. AK Władysław Czermiński ps. "Jastrząb".
Rzadko kto ten grób odwiedza, bo bliska rodzina daleko, a zwykli mieszkańcy nawet nie wiedzą kto to był? W Gdańsku jest nawet ulica im. Władysława Czermińskiego , ale gdyby tak zapytać przechodniów, to prawdopodobnie nie wiedzieli by kim tak naprawdę był patron tej części miasta..
Do pseudonimu "Jastrząb" z 27 WDP AK należało by dopisać jeszcze jeden "Stal". Po zdradzieckim rozbrojeniu 27 WDP AK przez sowietów, "Jastrząb" nie złożył broni. Na Wołyniu dzięki jego działaniom udało się uratować kilka tysięcy polskich mieszkańców wsi w ośrodku samoobrony zasmyckiej. Jako twórca i dowódca jednego z pierwszych oddziałów partyzanckich AK zaskarbił sobie zaufanie bardzo wielu żołnierzy.
Na Lubelszczyźnie włączył się ponownie w nurt konspiracji antykomunistycznej. Widział jak wywożono do syberyjskich gułagów oficerów z jego dywizji, jak tropiono żołnierzy AK. Podjął próbę stworzenia Batalionu Kadrowego 27 DP. Archiwa IPN są w posiadaniu jego rozkazów z maja 1945 r. i rozkazów jego podkomendnych. Wezwał byłych żołnierzy 27 WDP AK do zbiórki w celu kontynuowania walki w celu odzyskania ziem wschodnich.
Do wielu ten rozkaz dotarł, ale nie uszedł też uwadze UB, co wywołało nasilenie działań tropiących konspiratorów. Niestety prawdopodobnie przecenił możliwości organizacyjne konspiracji w nowej komunistycznej rzeczywistości. Wciągnięty w pułapkę został poważnie ranny. Czas przeznaczony na wyleczenie ran wykorzystał na realną ocenę sytuacji, czyli bezsens dalszej walki.
Nie wierzył w żadne obietnice nowej władzy i zamiast się ujawnić postanowił opuścić kraj , który znalazł się pod nową okupacją. Wiele lat później na zadane pytanie, dlaczego tak uczynił, odpowiedział : "nie mogłem strzelać do rodaków". Podobnie uczyniło wielu innych żołnierzy 27 WDP AK.
Zapomniano przecież o całej dywizji która rozpoczęła Akcję "Burza" w okupowanej Polsce. Zofia Leszczyńska, kustosz pamięci narodowej, historyk badający zbrodnie sądowe komunistycznej władzy, ustaliła, że jednym z dwóch pierwszych straconych ma Zamku w Lublinie, w listopadzie 1944 r. był żołnierz 27 WDP AK - Stanisław Gadzała ps. "Marzec" ( według spisów dywizyjnych ps. "Wilk" - 1/43).
Taki sam los spotkał w/w sanitariuszkę ps. "Wdowa" z 27 Wołyńskiej Dywizji AK. Kazimiera Garbowska ( z d. Gutkowska) urodziła się w Siedlisku pod Hutą Stepańską.
Jak opowiada Lidia Gutkowska - Dziwak, jej bratanica, która od lat usiłuje ustalić tragiczne losy Kazimiery, nie jest to takie proste. Wiadomo, że Kazimiera Gutkowska w 1942 r. wyszła za mąż za Edwarda Garbowskiego, którego pół roku po ślubie zamordowali bandyci ukraińscy. Oni też spalili rodzinną wieś Siedliska.
W tej sytuacji, jak usłyszała o powstaniu w Perespie k/Wydymera oddziału partyzanckiego zorganizowanego przez "Bombę" (kpt. Władysława Kochańskiego), zgłosiła się jako sanitariuszka przyjmując pseudonim "Wdowa". Faktycznie miała jeszcze przedwojenne przeszkolenie medyczne. Znana z odwagi i zaangażowania brała udział nie tylko w akcjach bojowych ale i opiece nad rannymi.
W końcu roku 1943 oddział ruszył na koncentrację oddziałów partyzanckich w powiecie kowelskim. Po drodze jednak doszło do dramatycznego porwania przez sowietów dowódcy oddziału, czyli "Bomby" i zamordowania kilku partyzantów z jego asysty. Mimo tego oddział szedł dalej, z postojem w okolicy Przebraża, spowodowanego epidemią tyfusu. Mimo wszystko oddział "Bomby" dotarł na koncentrację i został włączony do I batalionu 45 pułku Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Sanitariuszka "Wdowa" przeszła cały szlak bojowy dywizji aż do rozbrojenia przez sowietów w dniu 26 lipca 1944 r. w Skrobowie k/Lubartowa.
Niestety nieznane są losy wielu żołnierzy 27 WDP AK, potraktowanych przez sowietów i nową władze komunistyczną PRL-u jako wrogów nowego ustroju. Nie mniej jednak wiemy, że wielu z nich, tak jak Władysław Kobylański ps. "Jerzyk" z oddziału "Bomby" , a później oddziału Leona Taraszkiewicza "Jastrzębia" z WIN - u ( pisze o tym w swojej książce "W szponach trzech wrogów") znalazło się w więzieniu na Zamku lubelskim.
W lutym 1945 r. wspomina, że zobaczył Kazię pracującą na UB, przez którą przesłał wiadomość o zdradzie do kolegów z konspiracji. Według niego Kazia wykonała zadanie, ale wpadła w ręce UB.
Odszukany w archiwach przez Zofię Leszczyńską protokół wykonania wyroku śmierci jest jedynym śladem tragicznych losów tej niespełna 23 letniej żołnierki. Czytając sentencję wyroku należy sądzić, że powierzoną przez Kobylańskiego misję wykonała.
Kazimiera Gutkowska pracowała na UB jako telefonistka. Nie udało się ustalić na czyje polecenie podjęła tą pracę i jakie wiadomości przekazywała konspiracji i dalej rządowi w Londynie. Nie można zweryfikować informacji, mówi Lidia Gutkowska - Dziwak, że w maju 1945 r. Kazia razem z plut. Alojzym Grochowskim, również Wołyniakiem, który był wartownikiem w WUB, uciekają z Lublina do Uścimowa. 25 czerwca zostają aresztowani, a 10 lipca Wojskowy Sąd Okręgowy wydaje wyrok śmierci. 13 lipca Kazimiera Gutkowska i Alojzy Grochowski (24 lata) zostają zamordowani w podziemiach Zamku Lubelskiego.
Rodziny nie poinformowano ani o procesie ani o wykonaniu wyroku. Ciała pogrzebano w bezimiennej mogile na cmentarzu przy ul. Unickiej w Lublinie, aby nie było żadnego śladu.
Nie pomogły starania matki w czasach PRL-u, by zrehabilitować córkę, która walczyła za swój kraj w dywizji najdłużej toczącej boje w ramach Akcji "Burza". Dopiero dzięki pracy Zofii Leszczyńskiej, część historia śmierci Kazimiery Gutkowskiej - Karbowskiej stała się jawna, ale czy dziś ktoś był na jej grobie?
Adam Kruczek w Naszym Dzienniku z 2013 r napisał artykuł tytułując go " Nie zasłużyła na taką śmierć". Przywołując dokumenty ujawnił nazwiska ludzi, sędziów, ławników którzy wydali ten haniebny wyrok. Być może jeszcze niektórzy żyją, zastanawiam się czy mogą spokojnie spać? Na Gdańskim Zabytkowym Cmentarzu Srebrzysko, znajduje się grób z napisem płk. AK Władysław Czermiński ps. "Jastrząb".
Rzadko kto ten grób odwiedza, bo bliska rodzina daleko, a zwykli mieszkańcy nawet nie wiedzą kto to był? W Gdańsku jest nawet ulica im. Władysława Czermińskiego , ale gdyby tak zapytać przechodniów, to prawdopodobnie nie wiedzieli by kim tak naprawdę był patron tej części miasta..
Do pseudonimu "Jastrząb" z 27 WDP AK należało by dopisać jeszcze jeden "Stal". Po zdradzieckim rozbrojeniu 27 WDP AK przez sowietów, "Jastrząb" nie złożył broni. Na Wołyniu dzięki jego działaniom udało się uratować kilka tysięcy polskich mieszkańców wsi w ośrodku samoobrony zasmyckiej. Jako twórca i dowódca jednego z pierwszych oddziałów partyzanckich AK zaskarbił sobie zaufanie bardzo wielu żołnierzy.
Na Lubelszczyźnie włączył się ponownie w nurt konspiracji antykomunistycznej. Widział jak wywożono do syberyjskich gułagów oficerów z jego dywizji, jak tropiono żołnierzy AK. Podjął próbę stworzenia Batalionu Kadrowego 27 DP. Archiwa IPN są w posiadaniu jego rozkazów z maja 1945 r. i rozkazów jego podkomendnych. Wezwał byłych żołnierzy 27 WDP AK do zbiórki w celu kontynuowania walki w celu odzyskania ziem wschodnich.
Do wielu ten rozkaz dotarł, ale nie uszedł też uwadze UB, co wywołało nasilenie działań tropiących konspiratorów. Niestety prawdopodobnie przecenił możliwości organizacyjne konspiracji w nowej komunistycznej rzeczywistości. Wciągnięty w pułapkę został poważnie ranny. Czas przeznaczony na wyleczenie ran wykorzystał na realną ocenę sytuacji, czyli bezsens dalszej walki.
Nie wierzył w żadne obietnice nowej władzy i zamiast się ujawnić postanowił opuścić kraj , który znalazł się pod nową okupacją. Wiele lat później na zadane pytanie, dlaczego tak uczynił, odpowiedział : "nie mogłem strzelać do rodaków". Podobnie uczyniło wielu innych żołnierzy 27 WDP AK.
Artykuł przeczytano 2049 razy