Wygnańcy Polscy wielkiej wojny Światowej lat 1939-1945 w przejściu ku wolnej Ojczyźnie Bwana M'Kubwa - N. Rhodesia
Wakacje 2014 roku. Lipiec. Moja wyprawa do Afryki stała sie faktem. Długi lot do Zambii, a w planach zwiedzanie, safari... wszystko się urzeczywistniło.
Dzikie zwierzęta, kolorowe rośliny - dokładnie tak sobie to wyobrażałem. Miałem wrażenie, że jestem na wszystko przygotowany, gdyby nie wycieczka, jedna z wielu, do jednego z największych miast Zambii - N'doli.
Postkolonialne klimaty, rozmach i wreszcie chodniki, kórych nie ma nawet w stolicy - Lusace.
Ciocia, która nas gościła, zaproponowała wyprawę "do pomnika".
Nie mówiła wcześniej o jaki pomnik chodzi, wspomniała jedynie, że w tym miejscu zbiera się co jakiś czas miejscowa Polonia.
Środek buszu, zapomniane skrzyżowanie gruntowych dróg, wędrujący tubylcy...
I pomnik...
Napisy na monumencie, po polsku i angielsku - "Wygnańcy Polscy wielkiej wojny Światowej lat 1939-1945 w przejściu ku wolnej Ojczyźnie Bwana M'Kubwa - N. Rhodesia".
Słońce w zenicie a ja słucham opowieści jak z innego świata. Opowieści o wędrówce, o śmierci i życiu. Monument stoi w miejscu, w którym kilkadziesiąt lat temu było wejście do obozu przejściowego dla Polaków.
Mieszkało tu kilkaset osób. Zbudowali osiedle małych domków, kościół, świetlicę, bibliotekę. Czekali na koniec wojny, koniec wielkiej tułaczki.
Był rok 1942. Za armią Andersa z byłego Związku Sowieckiego wychodzą cywile, ponad 100 tysięcy.
Zwykle historia ta ma kontynuację w Indiach, Persji, Iraku... Tutaj jednak, w środku zambijskiego buszu, ma ona swój ciąg dalszy.
Nieopodal bowiem pominka znajduje się nieduży cmentarz, a na nim kilka mogił, grobów, a nawet sporawe tablice, pomniki pamiątkowe. 12 tysięcy kilometrów od Polski napisy na nagrobkach świadczą o dziejach naszej Ojczyzny... "tu spoczywa sp. Barbara Capko ur. 27 V 1903, zm. 16 VIII 1945 woj. Poleskie, Polska", "tu spoczywa sp. Katarzyna Bednarczyk ur. 3 IX 1920 zm. 27 VII 1947 woj. Tarnopol". Przypomina mi się parafraza słynnego cytatu - "przechodniu, powiedz Ojczyźnie, że tu spoczywamy wierni jej prawom".
Cmentarzem zajmuje się angielska spółka miedziowa, na której terenie się znajduje.
Wśród pochowanych na małym cmentarzyku leży Piotr Jakieła. Mieszkaniec Kresów, 10 lutego 1940 roku razem z całą wsią, w której żył, został zesłany na Sybir. Razem z zsyłką zaczęła się również tułaczka obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej - najcenniejszą rzecz, jaką miał Jakieła.
W 1942 roku Piotr dołączył do Armii Andersa. Podczas podróży na południe zmarła jego żona i najmłodszy syn, pozostali synowie dołączyli do wojska. Został więc z córką, Michaliną. Do Rodezji Północnej dotarł w 1944 roku.
Dzięki staraniom Jakieły i innych uchodźców obraz został odrestaurowany na tyle, na ile to było możliwe.
Zawisł w kościele w N'doli, a gdy w 1947 roku Jakieła zmarł, Michalina chciała go zabrać ze sobą do Anglii, na prośby o. Artura zostawiła go jednak w Zambii.
Następnie został przeniesiony do zakrystii kościoła Ojców Franciszkanów w N'Doli. Po dziesiątkach latach, 21 września 2010 roku obraz został przeniesiony na Jasnej Góry i odrestaurowany.
Potem zimna herbata (mimo że w Zambii panuje zima, temperatury sięgają 30 stopni) u p. Haliny Ravensdale, która jest jedną z ostatnich powierniczek pamięci. Sybiraczka, dziecko zesłańców.
Gościła u księcia Palestyny, w Indiach, w Angli, gdzie została architektem, aż wreszcie zamieszkała tutaj, w Zambii, gdzie zbudowała piękny dom i ogród, gdzie wychowała swoje dzieci. Kiedy z nią rozmawiałem o przeszłości, o dziejach jej rodziców, poczułem, że tu też jest Polska. Ze łzami patrzyła na Orła Białego na mojej koszulce.
Odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi, działa charytatywnie na rzecz Polski i Zambii - ona właśnie opiekuje się Pomnikiem Sybiraków w N'Doli.
Historia każdego kraju, każdego narodu w tym Polski to nie tylko wojny, bitwy, powstania, szczytne walki, wielcy wodzowie i generałowie, ale też historia zwykłych ludzi, którzy budowali domy, szkoły, kościoły w tak odległych miejscach na ziemi, że trudno w to uwierzyć a co dopiero sobie wyobrazić, ludzi chcących żyć w zgodzie z innymi, świadcząc tym samym o swoim pochodzeniu i wierności Ojczyźnie, ludzi, którym, mimo szalonej tęsknoty, nigdy do Polski nie udało się już wrócić, którym często przychodziło zapłacić najwyższą cenę - cenę życia...
K.Konieczny
Artykuł przeczytano 3299 razy