Nadchodzą złe czasy dla ludzi, którzy kiedykolwiek usiłowali pozytywnie wypowiadać się o OUN-UPA
Dwie obszerne wypowiedzi profesora Johna - Paula Himki w publicznej dyskusji toczącej się w środowisku diaspory ukraińskiej w Kanadzie. {Ponieważ teksty dyskusji zostały opublikowane w internecie, nie ma żadnych przeszkód, aby je przekazywać dalej w języku polskim.)
Nadchodzą złe czasy dla ludzi, którzy kiedykolwiek usiłowali pozytywnie wypowiadać się o OUN-UPA
Nadchodzą złe czasy dla ludzi, którzy kiedykolwiek usiłowali pozytywnie wypowiadać się o OUN-UPA, a w tym gronie są między innymi Grzegorz Motyka, Henryk Wujec. Mam nadzieję, ze ktoś kiedyś powie to bardzo wyraźnie tym osobom.
Warto przeczytać argumentację profesora Himki, zapoznać się z nią, mimo że debata toczyła się w 2010 roku.
Profesor John - Paul Himka był kiedyś krytykowany przez świętej pamięci Wiktora Poliszczuka. Dzisiaj profesor Himka godnie go zastąpił.
http://www.ukrainianstudies.uottawa.ca/pdf/UKL441.pdf
Czy Studia Ukraińskie stają w obronie dziedzictwa OUN-UPA?
(Chodzi tu o Kanadyjski Instytut Studiów Ukraińskich Uniwersytetu Alberta.)
John-Paul Himka, Department of History and Classics, University of Alberta
10 lutego 2010 r.
Do napisania tego tekstu skłoniły mnie spory, które wybuchły w Edmonton, w miejscu mojego zamieszkania, nad dziedzictwem Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i jej sił zbrojnych (UPA). Kolega, David Marples, napisał artykuł dla Edmonton Journal, będący reakcją na heroizację Stepana Bandery i OUN-UPA przez Wiktora Juszczenkę tuż przed końcem jego kadencji w wyniku druzgocącej porażki wyborczej. Dr Marples wyjaśnił, dlaczego jest to posunięcie kontrowersyjne i dlaczego rząd kanadyjski nie powinien tego zaakceptować, tak jak domagał się Ukraiński Kanadyjski Kongres, wzywając do tego rząd.
Artykuł Marples'a sprowokował pro-OUN-owskie elementy do wysyłania listów do Edmonton Journal, a także z zewnątrz naszej społeczności. Jeden z listów został przysłany przez Zenona Kohuta, który podpisał się jako dyrektor Kanadyjskiego Instytutu Studiów Ukraińskich Uniwersytetu Alberta.
http://www.edmontonjournal.com/news/Ukrainian+nationalism/2544645/story.html
List Zenona dotyka wiele problemów, ale tutaj skupię się tylko na dwóch, które odwołują się do odpowiedzialności intelektualistów i uczonych przed swoimi społecznościami i przed całym społeczeństwem w ogóle.
Pierwszym z nich jest problem faszyzmu OUN. Dr Kohut napisał, że sporządzona przez doktora Marples'a charakterystyka OUN jako "ruchu typowo faszystowskiego" - "nie jest poprawna." "To był" - pisze on - "ruch narodowowyzwoleńczy, którego ideologia być może pozostawała pod wpływem faszyzmu, ale ruch ten został zdefiniowany jako "integralny nacjonalizm" przez Johna A. Armstronga, którego badania nad nacjonalizmem ukraińskim pozostają najlepszymi na ten temat."
To celowe minimalizowanie obecności faszyzmu w dziedzictwie OUN wprowadza w błąd, co jest istotne zwłaszcza później, w kontekście tego, czy to dziedzictwo powinniśmy przyjąć, czy odrzucić.
OUN była w rzeczywistości typowo faszystowską organizacją, jak to wynika z wielu jej cech i właściwości: jej zasady wodzostwa (Führerprinzip), jej dążenia do zakazu działalności wszystkich innych partii i ruchów politycznych, jej faszystowskiego w stylu sloganu (Sława Ukraini! Heroiam Sława!), jej czerwono-czarnej flagi, jej pozdrowienia poprzez podniesione ramię, jej ksenofobii i antysemityzmu, jej kultu przemocy, jej podziwu dla Hitlera, Mussoliniego i innych przywódców faszystowskiej Europie. Co tutaj nie jest faszystowskie?
Doktorant w moim wydziale, Grzegorz Rossoliński-Liebe, znalazł w archiwach w Kijowie listy Jarosława Stećki napisane w dniu 3 lipca 1941 roku do Mussoliniego, Pavelic'a, Franco i Hitlera, przedstawiającego się jako reprezentanta części Nowej Europy. Liczne dokumenty w niepodważalnym zbiorze archiwalnym łączą OUN z hitlerowcami w czerwcu i lipcu 1941 roku.
Czy fakt, że OUN była również ruchem narodowowyzwoleńczym, czyni go mniej faszystowskim? Ustasze byli również ruchem narodowowyzwoleńczym - czy też nie był to ruch faszystowski? Viet Cong był ruch narodowowyzwoleńczym - czy zatem nie był ruchem komunistycznym? Jaki rodzaj logiki jest tutaj używany? Wielce osobliwa logika: Dr Kohut próbuje usprawiedliwiać Banderę z odpowiedzialności za pogromy z 1941 roku, wskazując, że on nie przebywał nawet na Zachodniej Ukrainie, kiedy to się stało. Niesamowite. To rodzaj logiki powinien również uwolnić Stalina od zarzutu o wywołanie ukraińskiego głodu.
Dr Kohut odwołuje się do autorytetu Johna A. Armstronga, który nazwał OUN integralnym ruchem nacjonalistycznym. Armstrong napisał swoją książkę na długo przed otwarciem archiwów i przed rewolucją informacyjną. On również oparł swoją analizę głównie na wywiadach z samymi przywódcami OUN. Czy to nie wystarczy, aby podejrzewać, że ich wypowiedzi w wywiadach mogły być stronnicze i samolubne? Armstrong podziwiał przywódców OUN, jak sam przyznał w swoich wspomnieniach o nich, opublikowanych później. Armstrong był również w dużym stopniu produktem swoich czasów, a był to okres Zimnej Wojny. Dominujące wtedy nastroje skłaniały do bagatelizowania zbrodni wszystkich sił antysowieckich. On nigdy nie przeprowadził wywiadu z ofiarami OUN-UPA, ani nie badał źródeł w języku polskim.
W połowie lat 1980-ych podziemna Solidarność w Polsce chciała opublikować teksty o ukraińskim nacjonalizmie i poprosiła poprzez pośrednika, którym był nieżyjący już Janusz Radziejowski, abym przekazał im kopię książki Armstronga jak również Alexa Motyla "Zwrot na prawo". Po przeczytaniu tych tekstów w polskim przekładzie, Janusz napisał do mnie w 1988 roku na temat wszystkich wartości naukowych tych książek, był bardzo rozczarowany, że autorzy nie podjęli tematu poznania straszliwej tragedii Żydów. Byłem oburzony i odpisałem Januszowi, że UPA nie miała nic wspólnego z Holokaustem. Jego odpowiedź jednak skłoniła mnie do myślenia, i ja powoli wstąpiłem na drogę badań, które doprowadziły mnie obecnie do podjęcia próby rozstrzygnięcia kwestii udziału OUN-UPA w Holokauście. Byłem przerażony tym, co odkryłem.
Więc to jest pierwsza rzecz: OUN była organizacją faszystowską. To prawda, że po bitwach pod Stalingradem i pod Kurskiem, OUN zaczęła dystansować się od faszyzmu, szczególnie podczas Trzeciego Nadzwyczajnego Wielkiego Zgromadzenia (Zboru) w sierpniu 1943 roku. (Bandera osobiście jednak pozostał wierny starej ideologii do końca.) OUN-UPA zmieniła słownictwo, ale jej praktyka pozostała faszystowska. Lipiec i sierpień 1943 roku były miesiącami najbardziej intensywnych mordów UPA na Polakach na Wołyniu, a podczas następnej zimy oddziały UPA i służby bezpieczeństwa OUN systematycznie mordowały ocalałych Żydów.
Drugim punktem w liście dr Kohuta, który zasługuje na omówienie, jest jego konkluzja: "Historia ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego w II wojnie światowej nie jest wolna od ciemnych stron, ale musimy być ostrożni formułując nasze zarzuty i wnioski, zwłaszcza, gdy mogą zachęcać do tworzenia stereotypów dotyczących całych grup etnicznych".
Mój podstawowy problem jest następujący: co bardziej przyczynia się do stworzenia stereotypu - izolowanie i identyfikacja ukraińskiego ruchu politycznego, który jest odpowiedzialny za wizerunek Ukraińców jako faszystowskich morderców, czy próba obrony tego ruchu, podjęta w imieniu Instytutu Studiów Ukraińskich, przy pomocy całkowicie zużytych i kiepskich argumentów? Albo innymi słowy: kto kompromituje Ukrainę - masowi mordercy Polaków, Żydów i innych osób, czy ci, którzy potępiają ich i ich czyny? Mógłbym pomyśleć, że mam do czynienia z czymś, co zwykło się nazywać bezmyślnością, ale oczywiście tak nie jest, więc będę kontynuował swoją opracowanie.
Na przełomie czerwca i lipca 1941 roku bojówki organizacji OUN i "Sicz" wpadły w szał mordowania w Galicji, Bukowinie Północnej i na Wołyniu, zabijając przede wszystkim Żydów, ale również niektórych Polaków i komunistów. Czasami te milicje nie zabijały osobiście, ale wyłapywały i dostarczały ofiary dla Niemców i Rumunów w celu wykonania egzekucji przez plutony egzekucyjne. Te morderstwa wystąpiły tylko na tych obszarach [ukraińskich], które miały dwie wspólne cechy: podlegały inwazji w czerwcu-lipcu 1941 r. i OUN miała tam działającą siatkę organizacyjną. Że to członkowie milicji OUN byli sprawcami, zostało potwierdzone przez wszelkiego rodzaju dowody - raporty niemieckie, relacje żydowskich ocalonych, fotografie i filmy oraz powojenne śledztwa i procesy sądowe byłych policjantów w służbie niemieckiej. Aby obalić wagę tych dowodów, trzeba by wyjaśnić, jak te wszystko dokumenty powstały i kto faktycznie organizował pogromy i egzekucje, jeśli nie OUN.
W każdym razie wiele żydowskich relacji ocalałych, zwłaszcza w miastach i większych miasteczkach, gdzie sprawcy mogli cieszyć się pewną anonimowością, obwinia tylko "Ukraińców", nie będąc w stanie określić dokładnie, którzy Ukraińcy ich prześladowali. Oczywiście, ofiary nie były świadkami wewnętrznych mechanizmów ukraińskiej polityki nacjonalistycznej. Wiedzieli, że są atakowani przez mówiących w języku ukraińskim w imię czegoś ukraińskiego. Dla nich napastnicy byli "Ukraińcami". Zdarzyło mi się poznać prawdę, że działania te zostały wprowadzone w ruch przez określoną grupę Ukraińców, OUN. Z jakich powodów mielibyśmy nie dokonać tego rozróżnienia? Dlaczego wina ma padać na naród jako całość?
Dlaczego ktokolwiek miałby mieć ochotę przejąć spadek po tej grupie? Dlaczego ja, osoba ukraińskiego pochodzenia i ktoś, kto poświęcił ukraińskim studiom czterdzieści lat życia, miałbym nie chcieć zdystansować siebie i swojej wizji Ukrainy i Ukraińców, od czegoś takiego jak OUN? Dlaczego muszę się wstydzić z powodu bezmyślnych wypowiedzi oficjalnego przedstawiciela [Instytutu] Ukraińskich Studiów? Dr Kohut tutaj z pewnością nie wypowiada się jako mój przedstawiciel.
Rozumiem, że OUN pozostaje dominującą siłą w ukraińskiej diasporze za oceanem. Wiem, że wielu z nas, ja też, mamy w rodzinach przedstawicieli starszego pokolenia, którzy byli członkami lub sympatykami OUN. Ale czy nie powinniśmy wyrzec się tego dziedzictwa? Czy nie powinniśmy zrozumieć, że to pokolenie dokonało złego wyboru?
Czy nie powinniśmy przestać bronić czegoś, co jest nie do obrony? Czy nie powinniśmy wreszcie porzucić to dziedzictwo i nie traktować go dłużej jako pewnego rodzaju świętego depozytu?
To nie jest tak, jakoby zbrodnie i charakter OUN-UPA miały pozostać na zawsze ukryte. Archiwa nie są [jeszcze] całkowicie otwarte, ale wiele, wiele nowych dokumentów jest teraz dostępnych dla badaczy. Można w nich znaleźć wewnętrzne raporty UPA na temat mordowania Polaków i Żydów, ulotki OUN z 1941 roku wzywające mieszkańców do mordowania Żydów i innych nie-Ukraińców, filmy ukazujące bojówki bijące Żydów na ulicach Lwowa na koniec czerwca 1941 r., i wiele innych.
Udokumentowane dowody są teraz dostępne w sposób, jak nigdy wcześniej nie było to możliwe. Siedem tysięcy dwieście żydowskich świadectw ocalonych mieszczą się spokojnie na czterech dyskach. Badacze Holokaustu zaczynają się uczyć języków i historii niezbędnych do tego, aby dowiedzieć się, co się stało na Ukrainie Zachodniej. Niektórzy historycy Ukrainy również patrzą obiektywnie na Holokaust. Wkrótce nie będzie żadnych tajemnic i nonszalanckie, powierzchowne odpowiedzi typu "Armstrong mówi" nie wystarczą. Natomiast stwierdzenia takie, jakie wygłosił Dr Kohut, sprawią, że działalność Instytutu Studiów Ukraińskich - w najlepszym razie - będzie wyglądać głupio, a w najgorszym przypadku zostanie potraktowana jako współudział w zbrodni wojennej i negowanie Holokaustu.
Naukowcy w Instytucie Studiów Ukraińskich nie powinni schlebiać "strażnikom ognia OUN" na Ukrainie i wśród społeczności ukraińskiej w Ameryce Północnej. Nie powinni wprowadzać w błąd społeczeństwa. Natomiast powinni mieć cywilną odwagę i przywództwo niezbędne do edukowania tych społeczności.
==================================
Kontynuowanie debaty
15 lutego 2010 r.
Ważne zasadnicze kwestie zasługują na pogłębioną dyskusję, więc wracam tutaj do wymiany między zdań pomiędzy panami: Davidem Marples'em, Zenonem Kohutem i mną, odpowiadając na list Zenona z dnia 12 lutego 2010 roku w tej grupie dyskusyjnej.
Zacznijmy od tego, że Zenon zaprzecza, jakoby starał się mówić w imieniu Instytutu Studiów Ukraińskich bardziej ogólnie, stwierdza natomiast, że on po prostu wyrażał swoją opinię jako indywidualny naukowiec. Jeśli tak jest w istocie, to postaram się wyjaśnić, co wprowadziło mnie w błąd w jego wpisach dotyczących aktualnych debat nad XX-wieczną historią Ukrainy.
List Zenona do Edmonton Journal został wysłany zaraz po jego liście do Przeglądu Literackiego Kanady ( http://reviewcanada.ca/magazine/letters/2009/12/ ), w którym podejmuje się "skorygowania" Myrny Kostash w kwestii Hołodomoru - Wielkiego Głodu. Odniosłem niedwuznaczne wrażenie, że Zenon ustawił sam siebie jako coś w rodzaju rodzaj ideologicznego psa owczarka, ostro kąsającego te owce, które odchodzą od stada. Wrażenie to wzmacnia okoliczność, że jedynym roszczeniem Zenona do rangi autorytetu w tych kwestiach jest jego pozycja jako dyrektora Kanadyjskiego Instytutu Studiów Ukraińskich, ponieważ nie posiada on w swoim dorobku, według mojej wiedzy, samodzielnie zbadanych, ani tematu głodu, ani Holokaustu.
On też wywołuje mnie do tablicy za używanie terminu "OUN-UPA". W rzeczywistości termin ten został wprowadzony przez Ukraiński Kanadyjski Kongres (UCC) na samym początku tej publicznej dyskusji. W swoim komunikacie prasowym z dnia 1 lutego 2010 UCC wezwała "Rząd Kanady do wprowadzania zmian w Kanadyjskiej Ustawy o Weteranach Wojennych poprzez rozszerzenie uprawnień w drodze włączenia członków wyznaczonych grup ruchu oporu, takich jak OUN-UPA." To zestawienie (OUN-UPA) jest używane przez same pro-nacjonalistyczne środowiska na Ukrainie. Ja oczywiście wiem, że istniały dwie organizacje OUN. Obie były niedemokratyczne, antysemickie, ksenofobiczne i wielbiły włoskich faszystów i niemieckich narodowych socjalistów. Obaj brały udział w zbrodniach, choć skrzydło Bandera był w nich dużo bardziej zaangażowane. Profesor Peter Potichnyj argumentował od lat, że nie powinniśmy używać terminu "OUN-UPA", bo chciałby rozdzielić dziedzictwo UPA od OUN. W rzeczywistości jednak UPA pozostawała pod dowództwem OUN, dopóki nie została rozwiązana.
Zenon chciałby, abym dostrzegł pozytywne strony OUN i UPA, a nie tylko ich masowe mordy na Polakach i Żydach.
Po pierwsze, powiada on, oni walczyli o ukraińską niepodległość. Tak, oni walczyli. Ale w ich rozumieniu, państwo ukraińskie, o które oni walczyli, nie miało być po prostu "niepodległe", to miała być "Ukraina dla Ukraińców", państwo jednorodne etnicznie. Ten rodzaj niepodległości, jak przypuszczam, jest problematyczny. Armia Czerwona także przedstawiała się jako wyzwolicielka Ukrainy spod okupacji niemieckiej i odnowicielka państwowości ukraińskiej, Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. W rzeczywistości stalinowski reżim realizował niektóre z tych samych ideałów, jak OUN-UPA: to była ukraińska sobornost' oraz etniczna czystka terytorium Ukrainy. Sowieci rzeczywiście wykuli wielką Ukrainę i usunęli prawie całą polską, niemiecką i tatarską ludność. I na pewno nie mógłbym pomyśleć, i wątpię, żeby Zenon tak uważał, że ze względu na wkład Sowietów w budowanie państwa ukraińskiego możemy bagatelizować zbrodnie stalinowskie na Ukrainie.
Być może, gdy ktoś przywołuje represje wobec ukraińskiego odrodzenia kulturalnego w latach 1920-ych, powinniśmy dodać: cóż, mamy w zamian Krym. Albo jeśli ktoś mówi o Hołodomorze, powinniśmy odpowiedzieć: Zakarpacie zostało zjednoczone z Ukrainą przez Stalina zaledwie dwanaście lat później.
Po drugie, należy uznać, że OUN-UPA wykazały się wyjątkową odwagę i poświęceniem. Ja nie przeczę. Ale ja również pamiętam, co historyk Janusz Radziejowski napisał do mnie w 1988 roku, kiedy podniosłem dokładnie ten sam punkt wobec niego: "Dla oceny ruchu ideologicznego lub narodowego nie wojskowe cnoty są decydujące, ale programowe i polityczne aspekty. Mówi się, że najlepszymi żołnierzami byli Niemcy. Walczyli przeciw światu, który przewyższał ich wielokrotnie w ilości żołnierzy i sprzętu." Dzielny Hans walczący i zdobywający ulicę po ulicy w siarczystym mrozie pod Stalingradem nie może poprawić ideologicznego oblicza niemieckiego narodowego socjalizmu.
Po trzecie, OUN-UPA miały istotne poparcie społeczne. Takie samo miał Hitler w Niemczech w 1941 roku, takie samo miał Stalin na Wschodniej Ukrainie w 1944 roku, tak jak i Konfederacja na amerykańskim Południu w 1861 roku, i tak dalej - ten konkretny argument nie mówi w ogóle nic o ocenie ruchu. OUN-UPA miały istotnie poparcie społeczne wśród etnicznych Ukraińców na Zachodniej Ukrainie, ale nie były popularne wśród nie-Ukraińców na Zachodniej Ukrainie, ani w pozostałej części Ukrainy. Zróżnicowanie ich popularności jest bezpośrednim wynikiem ideologii, którą propagowali i praktykowali.
Co się tyczy integralnego nacjonalizmu przeciwstawianego faszyzmowi. Ja zwykle nie piszę o OUN-UPA jako faszystach i nacjonalistach integralnych, ponieważ w moich tekstach historycznych staram się dokonywać językowo konserwatywnych wyborów. W prawie wszystkich moich pismach mam tendencję do używania tego samego terminu w stosunku do OUN-UPA, jak kiedyś oni sami używali wobec siebie, czyli "nacjonaliści". Ale David Marples w swoim artykule sklasyfikował ich jako faszystów. Kiedy w odpowiedzi Zenon stwierdził, że lepiej byłoby nazywać ich "integralnymi nacjonalistami", wtedy to była próba zwykła próba zbagatelizowania faktu, że byli faszystami. Tu pojawił się mój sprzeciw. Klasyfikacja Armstronga w stosunku do OUN-UPA jako integralnych nacjonalistów nie stanowi dla mnie problemu, zwłaszcza, że on klasyfikował nazistów również jako integralnych nacjonalistów. Mój sprzeciw, powtarzam, jest reakcją na sztuczki semantyczne, dokonywane w celu bagatelizowania negatywnego dziedzictwa OUN-UPA.
Zenon czuje, że ja nie biorę pod uwagę przemiany OUN w bardziej pluralistyczną organizację. Wyjaśniłem to w moim pierwszym liście do niego, że ta zmiana w latach 1943-44 odbyła się po prostu na papierze. Wiele elementów z tej "ewolucji" miało na celu pozyskanie alianckiego, zwłaszcza amerykańskiego, wsparcia. Nawet najbardziej liberalne skrzydło OUN, które zgromadziło się wokół Mykoły Lebed'a na emigracji, regularnie fałszowało dokumenty dla wybielenia przeszłości OUN i UPA, a pewnego razu Zenona i mój wspólny przyjaciel, nieżyjący już Iwan L. Rudnytsky, musiał poddać je krytyce za totalitarne odchylenia. Mam na myśli czasopismo Suchasnist' i liczne publikacje wydawnictwa "Proloh", wnoszące znaczący wkład w ukraińskie życie intelektualne i polityczne. Jeśli Zenon będzie chciał uczcić pięćdziesiątą rocznicę czasopismo Suchasnist' w przyszłym roku, nie będę się temu sprzeciwiał w najmniejszym stopniu. Ale kiedy bierze udział w popieraniu OUN-UPA przez UCC jako akceptowaniu jej szeroko rozumianego dziedzictwa i kiedy próbuje umniejszać odpowiedzialność OUN-UPA za zbrodnie wojenne, to muszę wyrazić sprzeciw.
Ponadto jestem zaskoczony sugestiami Zenona zawartymi pod koniec jego odpowiedzi, że właściwe forum do dyskusji znajduje się w salach akademickich, zwłaszcza jeśli chodzi o publikacje i konferencje. Muszę stwierdzić, że jestem nieco zdezorientowany. Myślałem, że ustępujący prezydent Juszczenko na Ukrainie i UCC w Kanadzie przenieśli kwestię dziedzictwa OUN-UPA na arenę publiczną. Myślałem także, że obecna dyskusja rozpoczęła się od fragmentu zamieszczonej w gazecie opinii Davida Marples'a i od listu do redakcji nadesłanego przez Zenona Kohuta. Dlaczego więc nie powinna być ona kontynuowana w formie dyskusji publicznej?
Co do konferencji naukowych, nie tylko ja podnosiłem te kwestie na konferencjach w Ameryce Północnej i w Europie, ale robili to także Omer Bartov, Marco Carynnyk, Sofia Grachova, Per Anders Rudling, Kai Struve i inni. Ja sam mam w swoim dorobku kilka publikacji naukowych odnoszących się do kwestii dziedzictwa OUN-UPA w relacji do Holokaustu, w tym zupełnie niedawno Ukraińców, Żydów i Holokaustu: "Divergent Memories" ("Rozbieżne pamięci"), opublikowaną przez Heritage Press w Saskatoon pod koniec ubiegłego roku. Wielu innych naukowców wskazało na rolę OUN-UPA w zbrodniach przeciwko Polakom i Żydom, w tym Karel C. Berkhoff, Franziska Bruder, Jeffrey Burds, Aleksandr Diukov, Gabriel Finder, Frank Golczewski, Ihor Iliushyn, Dieter Pohl, Alexander Prusin, Ewa Siemaszko i Władysław Siemaszko. To nie jest tak, jakby ta kwestia pozostawała wciąż terra incognita.
Wreszcie, muszę odpowiedzieć na zarzut Zenona, że jestem zaangażowany w "partyzanckie moralizowanie." W mojej pierwszej odpowiedzi na list Zenona, ja nie zawarłem w ogóle żadnych argumentów moralnych. Natomiast podkreśliłem, pragmatyczne lub strategiczne aspekty sprawy: To nie jest dobre dla społeczności ukraińskiej, lub dla społeczności Instytutu Studiów Ukraińskich, obciążanie się spuścizną nacjonalistów ukraińskich z lat 1940-ych, ponieważ ta spuścizna ma tak negatywne aspekty ją przenikające.
Ale jak to mówią, jeśli masz imię, możesz równie wziąć udział w grze. Istnieją ważne moralne argumenty, aby krytycznie dystansować się od dziedzictwa OUN-UPA. Błędem jest branie udziału w ukrywaniu lub minimalizowaniu zbrodni tego rodzaju. Te morderstwa same w sobie były czymś straszliwym. Przeżywam nocne koszmary z powodu moich badań. Zbrodni tych nigdy nie uda się cofnąć. Co najwyżej w ramach rekompensaty można zaoferować ich dogłębne zbadanie i wyrażenie żalu. Zamiast tego, często natykamy się na usprawiedliwianie i uzasadnianie, czyli bardzo podobny sposób myślenia, który leżał u podstaw mordów przed ich rozpoczęciem. Tak więc w swoim liście do Edmonton Journal z dnia 9 lutego 2010, również w odpowiedzi na artykuł Davida Marples'a, redaktor naczelny Ukrainian News, Marco Levytsky, napisał, że "przed niemiecką inwazją, sowieckie NKWD, w którego personelu Żydzi mieli nieproporcjonalnie duży udział członkowski, było zaangażowane w zabójstwo 4000 do 8.000 cywilnych więźniów."
Peter Potichnyj powiedział korespondentowi Washington Post, że Żydzi, którym udało się przetrwać do 1943 roku na Ukrainie, mieli do wyboru pracę w UPA lub dla sowieckich partyzantów. Wiaczesław Wiatrowycz powiedział w wywiadzie, że UPA nie powinna być obciążana odpowiedzialnością za zabicie cywilów, ponieważ trudno jest odróżnić cywilów od partyzantów. Taka argumentacja oznacza tylko kontynuowanie zbrodni. Istnieje jeszcze kwestia tworzenia bohaterów z ludzi, którzy mają takie zbrodnie na swoim sumieniu i krew na rękach - na pewno należy nakreślić tutaj wyraźną, nieprzekraczalną linię. A co z hipokryzją, gdy wymaga się, aby świat uznał głód w latach 1932-33 za ludobójstwo, a w tym samym czasie odmawia się analogicznego uznania tego, co OUN i UPA zrobiły w stosunku do Polaków i Żydów?
John-Paul Himka
Materiał przesłany przez Wiesława Tokarczuka
Nadchodzą złe czasy dla ludzi, którzy kiedykolwiek usiłowali pozytywnie wypowiadać się o OUN-UPA, a w tym gronie są między innymi Grzegorz Motyka, Henryk Wujec. Mam nadzieję, ze ktoś kiedyś powie to bardzo wyraźnie tym osobom.
Warto przeczytać argumentację profesora Himki, zapoznać się z nią, mimo że debata toczyła się w 2010 roku.
Profesor John - Paul Himka był kiedyś krytykowany przez świętej pamięci Wiktora Poliszczuka. Dzisiaj profesor Himka godnie go zastąpił.
http://www.ukrainianstudies.uottawa.ca/pdf/UKL441.pdf
Czy Studia Ukraińskie stają w obronie dziedzictwa OUN-UPA?
(Chodzi tu o Kanadyjski Instytut Studiów Ukraińskich Uniwersytetu Alberta.)
John-Paul Himka, Department of History and Classics, University of Alberta
10 lutego 2010 r.
Do napisania tego tekstu skłoniły mnie spory, które wybuchły w Edmonton, w miejscu mojego zamieszkania, nad dziedzictwem Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i jej sił zbrojnych (UPA). Kolega, David Marples, napisał artykuł dla Edmonton Journal, będący reakcją na heroizację Stepana Bandery i OUN-UPA przez Wiktora Juszczenkę tuż przed końcem jego kadencji w wyniku druzgocącej porażki wyborczej. Dr Marples wyjaśnił, dlaczego jest to posunięcie kontrowersyjne i dlaczego rząd kanadyjski nie powinien tego zaakceptować, tak jak domagał się Ukraiński Kanadyjski Kongres, wzywając do tego rząd.
Artykuł Marples'a sprowokował pro-OUN-owskie elementy do wysyłania listów do Edmonton Journal, a także z zewnątrz naszej społeczności. Jeden z listów został przysłany przez Zenona Kohuta, który podpisał się jako dyrektor Kanadyjskiego Instytutu Studiów Ukraińskich Uniwersytetu Alberta.
http://www.edmontonjournal.com/news/Ukrainian+nationalism/2544645/story.html
List Zenona dotyka wiele problemów, ale tutaj skupię się tylko na dwóch, które odwołują się do odpowiedzialności intelektualistów i uczonych przed swoimi społecznościami i przed całym społeczeństwem w ogóle.
Pierwszym z nich jest problem faszyzmu OUN. Dr Kohut napisał, że sporządzona przez doktora Marples'a charakterystyka OUN jako "ruchu typowo faszystowskiego" - "nie jest poprawna." "To był" - pisze on - "ruch narodowowyzwoleńczy, którego ideologia być może pozostawała pod wpływem faszyzmu, ale ruch ten został zdefiniowany jako "integralny nacjonalizm" przez Johna A. Armstronga, którego badania nad nacjonalizmem ukraińskim pozostają najlepszymi na ten temat."
To celowe minimalizowanie obecności faszyzmu w dziedzictwie OUN wprowadza w błąd, co jest istotne zwłaszcza później, w kontekście tego, czy to dziedzictwo powinniśmy przyjąć, czy odrzucić.
OUN była w rzeczywistości typowo faszystowską organizacją, jak to wynika z wielu jej cech i właściwości: jej zasady wodzostwa (Führerprinzip), jej dążenia do zakazu działalności wszystkich innych partii i ruchów politycznych, jej faszystowskiego w stylu sloganu (Sława Ukraini! Heroiam Sława!), jej czerwono-czarnej flagi, jej pozdrowienia poprzez podniesione ramię, jej ksenofobii i antysemityzmu, jej kultu przemocy, jej podziwu dla Hitlera, Mussoliniego i innych przywódców faszystowskiej Europie. Co tutaj nie jest faszystowskie?
Doktorant w moim wydziale, Grzegorz Rossoliński-Liebe, znalazł w archiwach w Kijowie listy Jarosława Stećki napisane w dniu 3 lipca 1941 roku do Mussoliniego, Pavelic'a, Franco i Hitlera, przedstawiającego się jako reprezentanta części Nowej Europy. Liczne dokumenty w niepodważalnym zbiorze archiwalnym łączą OUN z hitlerowcami w czerwcu i lipcu 1941 roku.
Czy fakt, że OUN była również ruchem narodowowyzwoleńczym, czyni go mniej faszystowskim? Ustasze byli również ruchem narodowowyzwoleńczym - czy też nie był to ruch faszystowski? Viet Cong był ruch narodowowyzwoleńczym - czy zatem nie był ruchem komunistycznym? Jaki rodzaj logiki jest tutaj używany? Wielce osobliwa logika: Dr Kohut próbuje usprawiedliwiać Banderę z odpowiedzialności za pogromy z 1941 roku, wskazując, że on nie przebywał nawet na Zachodniej Ukrainie, kiedy to się stało. Niesamowite. To rodzaj logiki powinien również uwolnić Stalina od zarzutu o wywołanie ukraińskiego głodu.
Dr Kohut odwołuje się do autorytetu Johna A. Armstronga, który nazwał OUN integralnym ruchem nacjonalistycznym. Armstrong napisał swoją książkę na długo przed otwarciem archiwów i przed rewolucją informacyjną. On również oparł swoją analizę głównie na wywiadach z samymi przywódcami OUN. Czy to nie wystarczy, aby podejrzewać, że ich wypowiedzi w wywiadach mogły być stronnicze i samolubne? Armstrong podziwiał przywódców OUN, jak sam przyznał w swoich wspomnieniach o nich, opublikowanych później. Armstrong był również w dużym stopniu produktem swoich czasów, a był to okres Zimnej Wojny. Dominujące wtedy nastroje skłaniały do bagatelizowania zbrodni wszystkich sił antysowieckich. On nigdy nie przeprowadził wywiadu z ofiarami OUN-UPA, ani nie badał źródeł w języku polskim.
W połowie lat 1980-ych podziemna Solidarność w Polsce chciała opublikować teksty o ukraińskim nacjonalizmie i poprosiła poprzez pośrednika, którym był nieżyjący już Janusz Radziejowski, abym przekazał im kopię książki Armstronga jak również Alexa Motyla "Zwrot na prawo". Po przeczytaniu tych tekstów w polskim przekładzie, Janusz napisał do mnie w 1988 roku na temat wszystkich wartości naukowych tych książek, był bardzo rozczarowany, że autorzy nie podjęli tematu poznania straszliwej tragedii Żydów. Byłem oburzony i odpisałem Januszowi, że UPA nie miała nic wspólnego z Holokaustem. Jego odpowiedź jednak skłoniła mnie do myślenia, i ja powoli wstąpiłem na drogę badań, które doprowadziły mnie obecnie do podjęcia próby rozstrzygnięcia kwestii udziału OUN-UPA w Holokauście. Byłem przerażony tym, co odkryłem.
Więc to jest pierwsza rzecz: OUN była organizacją faszystowską. To prawda, że po bitwach pod Stalingradem i pod Kurskiem, OUN zaczęła dystansować się od faszyzmu, szczególnie podczas Trzeciego Nadzwyczajnego Wielkiego Zgromadzenia (Zboru) w sierpniu 1943 roku. (Bandera osobiście jednak pozostał wierny starej ideologii do końca.) OUN-UPA zmieniła słownictwo, ale jej praktyka pozostała faszystowska. Lipiec i sierpień 1943 roku były miesiącami najbardziej intensywnych mordów UPA na Polakach na Wołyniu, a podczas następnej zimy oddziały UPA i służby bezpieczeństwa OUN systematycznie mordowały ocalałych Żydów.
Drugim punktem w liście dr Kohuta, który zasługuje na omówienie, jest jego konkluzja: "Historia ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego w II wojnie światowej nie jest wolna od ciemnych stron, ale musimy być ostrożni formułując nasze zarzuty i wnioski, zwłaszcza, gdy mogą zachęcać do tworzenia stereotypów dotyczących całych grup etnicznych".
Mój podstawowy problem jest następujący: co bardziej przyczynia się do stworzenia stereotypu - izolowanie i identyfikacja ukraińskiego ruchu politycznego, który jest odpowiedzialny za wizerunek Ukraińców jako faszystowskich morderców, czy próba obrony tego ruchu, podjęta w imieniu Instytutu Studiów Ukraińskich, przy pomocy całkowicie zużytych i kiepskich argumentów? Albo innymi słowy: kto kompromituje Ukrainę - masowi mordercy Polaków, Żydów i innych osób, czy ci, którzy potępiają ich i ich czyny? Mógłbym pomyśleć, że mam do czynienia z czymś, co zwykło się nazywać bezmyślnością, ale oczywiście tak nie jest, więc będę kontynuował swoją opracowanie.
Na przełomie czerwca i lipca 1941 roku bojówki organizacji OUN i "Sicz" wpadły w szał mordowania w Galicji, Bukowinie Północnej i na Wołyniu, zabijając przede wszystkim Żydów, ale również niektórych Polaków i komunistów. Czasami te milicje nie zabijały osobiście, ale wyłapywały i dostarczały ofiary dla Niemców i Rumunów w celu wykonania egzekucji przez plutony egzekucyjne. Te morderstwa wystąpiły tylko na tych obszarach [ukraińskich], które miały dwie wspólne cechy: podlegały inwazji w czerwcu-lipcu 1941 r. i OUN miała tam działającą siatkę organizacyjną. Że to członkowie milicji OUN byli sprawcami, zostało potwierdzone przez wszelkiego rodzaju dowody - raporty niemieckie, relacje żydowskich ocalonych, fotografie i filmy oraz powojenne śledztwa i procesy sądowe byłych policjantów w służbie niemieckiej. Aby obalić wagę tych dowodów, trzeba by wyjaśnić, jak te wszystko dokumenty powstały i kto faktycznie organizował pogromy i egzekucje, jeśli nie OUN.
W każdym razie wiele żydowskich relacji ocalałych, zwłaszcza w miastach i większych miasteczkach, gdzie sprawcy mogli cieszyć się pewną anonimowością, obwinia tylko "Ukraińców", nie będąc w stanie określić dokładnie, którzy Ukraińcy ich prześladowali. Oczywiście, ofiary nie były świadkami wewnętrznych mechanizmów ukraińskiej polityki nacjonalistycznej. Wiedzieli, że są atakowani przez mówiących w języku ukraińskim w imię czegoś ukraińskiego. Dla nich napastnicy byli "Ukraińcami". Zdarzyło mi się poznać prawdę, że działania te zostały wprowadzone w ruch przez określoną grupę Ukraińców, OUN. Z jakich powodów mielibyśmy nie dokonać tego rozróżnienia? Dlaczego wina ma padać na naród jako całość?
Dlaczego ktokolwiek miałby mieć ochotę przejąć spadek po tej grupie? Dlaczego ja, osoba ukraińskiego pochodzenia i ktoś, kto poświęcił ukraińskim studiom czterdzieści lat życia, miałbym nie chcieć zdystansować siebie i swojej wizji Ukrainy i Ukraińców, od czegoś takiego jak OUN? Dlaczego muszę się wstydzić z powodu bezmyślnych wypowiedzi oficjalnego przedstawiciela [Instytutu] Ukraińskich Studiów? Dr Kohut tutaj z pewnością nie wypowiada się jako mój przedstawiciel.
Rozumiem, że OUN pozostaje dominującą siłą w ukraińskiej diasporze za oceanem. Wiem, że wielu z nas, ja też, mamy w rodzinach przedstawicieli starszego pokolenia, którzy byli członkami lub sympatykami OUN. Ale czy nie powinniśmy wyrzec się tego dziedzictwa? Czy nie powinniśmy zrozumieć, że to pokolenie dokonało złego wyboru?
Czy nie powinniśmy przestać bronić czegoś, co jest nie do obrony? Czy nie powinniśmy wreszcie porzucić to dziedzictwo i nie traktować go dłużej jako pewnego rodzaju świętego depozytu?
To nie jest tak, jakoby zbrodnie i charakter OUN-UPA miały pozostać na zawsze ukryte. Archiwa nie są [jeszcze] całkowicie otwarte, ale wiele, wiele nowych dokumentów jest teraz dostępnych dla badaczy. Można w nich znaleźć wewnętrzne raporty UPA na temat mordowania Polaków i Żydów, ulotki OUN z 1941 roku wzywające mieszkańców do mordowania Żydów i innych nie-Ukraińców, filmy ukazujące bojówki bijące Żydów na ulicach Lwowa na koniec czerwca 1941 r., i wiele innych.
Udokumentowane dowody są teraz dostępne w sposób, jak nigdy wcześniej nie było to możliwe. Siedem tysięcy dwieście żydowskich świadectw ocalonych mieszczą się spokojnie na czterech dyskach. Badacze Holokaustu zaczynają się uczyć języków i historii niezbędnych do tego, aby dowiedzieć się, co się stało na Ukrainie Zachodniej. Niektórzy historycy Ukrainy również patrzą obiektywnie na Holokaust. Wkrótce nie będzie żadnych tajemnic i nonszalanckie, powierzchowne odpowiedzi typu "Armstrong mówi" nie wystarczą. Natomiast stwierdzenia takie, jakie wygłosił Dr Kohut, sprawią, że działalność Instytutu Studiów Ukraińskich - w najlepszym razie - będzie wyglądać głupio, a w najgorszym przypadku zostanie potraktowana jako współudział w zbrodni wojennej i negowanie Holokaustu.
Naukowcy w Instytucie Studiów Ukraińskich nie powinni schlebiać "strażnikom ognia OUN" na Ukrainie i wśród społeczności ukraińskiej w Ameryce Północnej. Nie powinni wprowadzać w błąd społeczeństwa. Natomiast powinni mieć cywilną odwagę i przywództwo niezbędne do edukowania tych społeczności.
==================================
Kontynuowanie debaty
15 lutego 2010 r.
Ważne zasadnicze kwestie zasługują na pogłębioną dyskusję, więc wracam tutaj do wymiany między zdań pomiędzy panami: Davidem Marples'em, Zenonem Kohutem i mną, odpowiadając na list Zenona z dnia 12 lutego 2010 roku w tej grupie dyskusyjnej.
Zacznijmy od tego, że Zenon zaprzecza, jakoby starał się mówić w imieniu Instytutu Studiów Ukraińskich bardziej ogólnie, stwierdza natomiast, że on po prostu wyrażał swoją opinię jako indywidualny naukowiec. Jeśli tak jest w istocie, to postaram się wyjaśnić, co wprowadziło mnie w błąd w jego wpisach dotyczących aktualnych debat nad XX-wieczną historią Ukrainy.
List Zenona do Edmonton Journal został wysłany zaraz po jego liście do Przeglądu Literackiego Kanady ( http://reviewcanada.ca/magazine/letters/2009/12/ ), w którym podejmuje się "skorygowania" Myrny Kostash w kwestii Hołodomoru - Wielkiego Głodu. Odniosłem niedwuznaczne wrażenie, że Zenon ustawił sam siebie jako coś w rodzaju rodzaj ideologicznego psa owczarka, ostro kąsającego te owce, które odchodzą od stada. Wrażenie to wzmacnia okoliczność, że jedynym roszczeniem Zenona do rangi autorytetu w tych kwestiach jest jego pozycja jako dyrektora Kanadyjskiego Instytutu Studiów Ukraińskich, ponieważ nie posiada on w swoim dorobku, według mojej wiedzy, samodzielnie zbadanych, ani tematu głodu, ani Holokaustu.
On też wywołuje mnie do tablicy za używanie terminu "OUN-UPA". W rzeczywistości termin ten został wprowadzony przez Ukraiński Kanadyjski Kongres (UCC) na samym początku tej publicznej dyskusji. W swoim komunikacie prasowym z dnia 1 lutego 2010 UCC wezwała "Rząd Kanady do wprowadzania zmian w Kanadyjskiej Ustawy o Weteranach Wojennych poprzez rozszerzenie uprawnień w drodze włączenia członków wyznaczonych grup ruchu oporu, takich jak OUN-UPA." To zestawienie (OUN-UPA) jest używane przez same pro-nacjonalistyczne środowiska na Ukrainie. Ja oczywiście wiem, że istniały dwie organizacje OUN. Obie były niedemokratyczne, antysemickie, ksenofobiczne i wielbiły włoskich faszystów i niemieckich narodowych socjalistów. Obaj brały udział w zbrodniach, choć skrzydło Bandera był w nich dużo bardziej zaangażowane. Profesor Peter Potichnyj argumentował od lat, że nie powinniśmy używać terminu "OUN-UPA", bo chciałby rozdzielić dziedzictwo UPA od OUN. W rzeczywistości jednak UPA pozostawała pod dowództwem OUN, dopóki nie została rozwiązana.
Zenon chciałby, abym dostrzegł pozytywne strony OUN i UPA, a nie tylko ich masowe mordy na Polakach i Żydach.
Po pierwsze, powiada on, oni walczyli o ukraińską niepodległość. Tak, oni walczyli. Ale w ich rozumieniu, państwo ukraińskie, o które oni walczyli, nie miało być po prostu "niepodległe", to miała być "Ukraina dla Ukraińców", państwo jednorodne etnicznie. Ten rodzaj niepodległości, jak przypuszczam, jest problematyczny. Armia Czerwona także przedstawiała się jako wyzwolicielka Ukrainy spod okupacji niemieckiej i odnowicielka państwowości ukraińskiej, Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. W rzeczywistości stalinowski reżim realizował niektóre z tych samych ideałów, jak OUN-UPA: to była ukraińska sobornost' oraz etniczna czystka terytorium Ukrainy. Sowieci rzeczywiście wykuli wielką Ukrainę i usunęli prawie całą polską, niemiecką i tatarską ludność. I na pewno nie mógłbym pomyśleć, i wątpię, żeby Zenon tak uważał, że ze względu na wkład Sowietów w budowanie państwa ukraińskiego możemy bagatelizować zbrodnie stalinowskie na Ukrainie.
Być może, gdy ktoś przywołuje represje wobec ukraińskiego odrodzenia kulturalnego w latach 1920-ych, powinniśmy dodać: cóż, mamy w zamian Krym. Albo jeśli ktoś mówi o Hołodomorze, powinniśmy odpowiedzieć: Zakarpacie zostało zjednoczone z Ukrainą przez Stalina zaledwie dwanaście lat później.
Po drugie, należy uznać, że OUN-UPA wykazały się wyjątkową odwagę i poświęceniem. Ja nie przeczę. Ale ja również pamiętam, co historyk Janusz Radziejowski napisał do mnie w 1988 roku, kiedy podniosłem dokładnie ten sam punkt wobec niego: "Dla oceny ruchu ideologicznego lub narodowego nie wojskowe cnoty są decydujące, ale programowe i polityczne aspekty. Mówi się, że najlepszymi żołnierzami byli Niemcy. Walczyli przeciw światu, który przewyższał ich wielokrotnie w ilości żołnierzy i sprzętu." Dzielny Hans walczący i zdobywający ulicę po ulicy w siarczystym mrozie pod Stalingradem nie może poprawić ideologicznego oblicza niemieckiego narodowego socjalizmu.
Po trzecie, OUN-UPA miały istotne poparcie społeczne. Takie samo miał Hitler w Niemczech w 1941 roku, takie samo miał Stalin na Wschodniej Ukrainie w 1944 roku, tak jak i Konfederacja na amerykańskim Południu w 1861 roku, i tak dalej - ten konkretny argument nie mówi w ogóle nic o ocenie ruchu. OUN-UPA miały istotnie poparcie społeczne wśród etnicznych Ukraińców na Zachodniej Ukrainie, ale nie były popularne wśród nie-Ukraińców na Zachodniej Ukrainie, ani w pozostałej części Ukrainy. Zróżnicowanie ich popularności jest bezpośrednim wynikiem ideologii, którą propagowali i praktykowali.
Co się tyczy integralnego nacjonalizmu przeciwstawianego faszyzmowi. Ja zwykle nie piszę o OUN-UPA jako faszystach i nacjonalistach integralnych, ponieważ w moich tekstach historycznych staram się dokonywać językowo konserwatywnych wyborów. W prawie wszystkich moich pismach mam tendencję do używania tego samego terminu w stosunku do OUN-UPA, jak kiedyś oni sami używali wobec siebie, czyli "nacjonaliści". Ale David Marples w swoim artykule sklasyfikował ich jako faszystów. Kiedy w odpowiedzi Zenon stwierdził, że lepiej byłoby nazywać ich "integralnymi nacjonalistami", wtedy to była próba zwykła próba zbagatelizowania faktu, że byli faszystami. Tu pojawił się mój sprzeciw. Klasyfikacja Armstronga w stosunku do OUN-UPA jako integralnych nacjonalistów nie stanowi dla mnie problemu, zwłaszcza, że on klasyfikował nazistów również jako integralnych nacjonalistów. Mój sprzeciw, powtarzam, jest reakcją na sztuczki semantyczne, dokonywane w celu bagatelizowania negatywnego dziedzictwa OUN-UPA.
Zenon czuje, że ja nie biorę pod uwagę przemiany OUN w bardziej pluralistyczną organizację. Wyjaśniłem to w moim pierwszym liście do niego, że ta zmiana w latach 1943-44 odbyła się po prostu na papierze. Wiele elementów z tej "ewolucji" miało na celu pozyskanie alianckiego, zwłaszcza amerykańskiego, wsparcia. Nawet najbardziej liberalne skrzydło OUN, które zgromadziło się wokół Mykoły Lebed'a na emigracji, regularnie fałszowało dokumenty dla wybielenia przeszłości OUN i UPA, a pewnego razu Zenona i mój wspólny przyjaciel, nieżyjący już Iwan L. Rudnytsky, musiał poddać je krytyce za totalitarne odchylenia. Mam na myśli czasopismo Suchasnist' i liczne publikacje wydawnictwa "Proloh", wnoszące znaczący wkład w ukraińskie życie intelektualne i polityczne. Jeśli Zenon będzie chciał uczcić pięćdziesiątą rocznicę czasopismo Suchasnist' w przyszłym roku, nie będę się temu sprzeciwiał w najmniejszym stopniu. Ale kiedy bierze udział w popieraniu OUN-UPA przez UCC jako akceptowaniu jej szeroko rozumianego dziedzictwa i kiedy próbuje umniejszać odpowiedzialność OUN-UPA za zbrodnie wojenne, to muszę wyrazić sprzeciw.
Ponadto jestem zaskoczony sugestiami Zenona zawartymi pod koniec jego odpowiedzi, że właściwe forum do dyskusji znajduje się w salach akademickich, zwłaszcza jeśli chodzi o publikacje i konferencje. Muszę stwierdzić, że jestem nieco zdezorientowany. Myślałem, że ustępujący prezydent Juszczenko na Ukrainie i UCC w Kanadzie przenieśli kwestię dziedzictwa OUN-UPA na arenę publiczną. Myślałem także, że obecna dyskusja rozpoczęła się od fragmentu zamieszczonej w gazecie opinii Davida Marples'a i od listu do redakcji nadesłanego przez Zenona Kohuta. Dlaczego więc nie powinna być ona kontynuowana w formie dyskusji publicznej?
Co do konferencji naukowych, nie tylko ja podnosiłem te kwestie na konferencjach w Ameryce Północnej i w Europie, ale robili to także Omer Bartov, Marco Carynnyk, Sofia Grachova, Per Anders Rudling, Kai Struve i inni. Ja sam mam w swoim dorobku kilka publikacji naukowych odnoszących się do kwestii dziedzictwa OUN-UPA w relacji do Holokaustu, w tym zupełnie niedawno Ukraińców, Żydów i Holokaustu: "Divergent Memories" ("Rozbieżne pamięci"), opublikowaną przez Heritage Press w Saskatoon pod koniec ubiegłego roku. Wielu innych naukowców wskazało na rolę OUN-UPA w zbrodniach przeciwko Polakom i Żydom, w tym Karel C. Berkhoff, Franziska Bruder, Jeffrey Burds, Aleksandr Diukov, Gabriel Finder, Frank Golczewski, Ihor Iliushyn, Dieter Pohl, Alexander Prusin, Ewa Siemaszko i Władysław Siemaszko. To nie jest tak, jakby ta kwestia pozostawała wciąż terra incognita.
Wreszcie, muszę odpowiedzieć na zarzut Zenona, że jestem zaangażowany w "partyzanckie moralizowanie." W mojej pierwszej odpowiedzi na list Zenona, ja nie zawarłem w ogóle żadnych argumentów moralnych. Natomiast podkreśliłem, pragmatyczne lub strategiczne aspekty sprawy: To nie jest dobre dla społeczności ukraińskiej, lub dla społeczności Instytutu Studiów Ukraińskich, obciążanie się spuścizną nacjonalistów ukraińskich z lat 1940-ych, ponieważ ta spuścizna ma tak negatywne aspekty ją przenikające.
Ale jak to mówią, jeśli masz imię, możesz równie wziąć udział w grze. Istnieją ważne moralne argumenty, aby krytycznie dystansować się od dziedzictwa OUN-UPA. Błędem jest branie udziału w ukrywaniu lub minimalizowaniu zbrodni tego rodzaju. Te morderstwa same w sobie były czymś straszliwym. Przeżywam nocne koszmary z powodu moich badań. Zbrodni tych nigdy nie uda się cofnąć. Co najwyżej w ramach rekompensaty można zaoferować ich dogłębne zbadanie i wyrażenie żalu. Zamiast tego, często natykamy się na usprawiedliwianie i uzasadnianie, czyli bardzo podobny sposób myślenia, który leżał u podstaw mordów przed ich rozpoczęciem. Tak więc w swoim liście do Edmonton Journal z dnia 9 lutego 2010, również w odpowiedzi na artykuł Davida Marples'a, redaktor naczelny Ukrainian News, Marco Levytsky, napisał, że "przed niemiecką inwazją, sowieckie NKWD, w którego personelu Żydzi mieli nieproporcjonalnie duży udział członkowski, było zaangażowane w zabójstwo 4000 do 8.000 cywilnych więźniów."
Peter Potichnyj powiedział korespondentowi Washington Post, że Żydzi, którym udało się przetrwać do 1943 roku na Ukrainie, mieli do wyboru pracę w UPA lub dla sowieckich partyzantów. Wiaczesław Wiatrowycz powiedział w wywiadzie, że UPA nie powinna być obciążana odpowiedzialnością za zabicie cywilów, ponieważ trudno jest odróżnić cywilów od partyzantów. Taka argumentacja oznacza tylko kontynuowanie zbrodni. Istnieje jeszcze kwestia tworzenia bohaterów z ludzi, którzy mają takie zbrodnie na swoim sumieniu i krew na rękach - na pewno należy nakreślić tutaj wyraźną, nieprzekraczalną linię. A co z hipokryzją, gdy wymaga się, aby świat uznał głód w latach 1932-33 za ludobójstwo, a w tym samym czasie odmawia się analogicznego uznania tego, co OUN i UPA zrobiły w stosunku do Polaków i Żydów?
John-Paul Himka
Materiał przesłany przez Wiesława Tokarczuka
Artykuł przeczytano 4480 razy